Przejdź do treści

zabójstwo Jana Andruchowicza

  • przez

W okresie II wojny światowej, za okupacji niemieckiej w Dolinianach istniał pluton Armii Krajowej pod dowództwem Szczepana Bedryja. Należał do niego urodzony w Dolinianach w dniu 24.09.1908 roku, a zamieszkały w Henrykówce, gdzie ojciec kupił mu pole, Jan Andruchowicz „Pszeniczka”.
Po dokonanym zrzucie broni w czerwcu 1944 roku, zginął. Według księgi zgonów parafii Gródek Jagielloński, zginął w dniu 07.06.1944 roku.

Są dwa opisy okoliczności jego śmierci – jeden pisemny, drugi jest przekazem ustnym.

1. Spisane wspomnienia dowódcy AK w Dolinianach
Jak wspomina Szczepan Bedryj „Poranek”, zrzut broni i amunicji nastąpił w czerwcu 1944 roku. Warunki do zrzutu były jedne z najgorszych. Noc była jasna i ciepła, przez co wszystko było zbyt widoczne. Trudne warunki do przeprowadzenia zrzutu pogorszyło przybycie dużej jednostki niemieckiej do Dolinian na nocleg. Obstawili wieś na przestrzeni 7 km.
Pomimo tego, samolot rzucił 3 tony broni i amunicji, granatów, surowców wybuchowych, umundurowanie oraz 2 radiostacje i ciężki karabin maszynowy, zdobyty przez Polaków pod Monte Cassino na Niemcach.
Dzięki dołączonym do pojemników łopatom, obecni na miejscu zrzutu żołnierze wynieśli zdobycz i zakopali ją na polach Szymona Chruściela, Wojciecha i Michała Truszów. Mundury, radiostacje, obuwie i trochę broni krótkiej ukryto w zabudowaniach parcelacji doliniarskiej u Stanisława Czekajły.
Trzy dni później przyjechały furmanki i zabrały broń i sprzęt do lasu celem uzbrojenia dalszych oddziałów AK a także przekazania części dla dowództwa AK Obszaru Ziem Południowo-Wschodnich – do Lwowa. Przybył i Bedryj z ludźmi po przydział broni i sprzętu.
Obecny podczas załadunku na furmanki, Józef Łobodziec, członek AK, zażądał broni krótkiej, gdyż jak oświadczył, posiadaną zgubił w czasie odbierania zrzutu. Jak się potem okazało tamtą i tą, którą dostał oddał swoim szwagrom Morozom, członkom UPA, którzy ją użyli przeciwko ludności polskiej. Jego żona Maria dzięki niemu miała dobre rozeznanie, co się dzieje w oddziałach AK. Opowiadała potem to, co się dowiedziała swoim braciom, a ci dowódcom UPA.
Skutkiem tego, był napad na skład broni złożonej w stodole Jana Andruchowicza. Podczas napadu w tym budynku byli Jan Kaliciak, Kazimierz Wróblewski, Szczepan Bedryj, Ludwik Siwak, Jan Chmielowski, Karol Hajdun i Jan Andruchowicz. Znajdujący się w tam akowcy rozpoczęli ostrzał, dzięki czemu zostało ciężko rannych 4 banderowców, którzy potem zmarli, m. in. „Horoszko”. W czasie zdarzenia, jak pisał Bedryj „padł na posterunku Andruchowicz Jan „Pszeniczka” a por. „Dąb” Kaliciak Jan został ciężko ranny.”
Dalej pisał: „Pszeniczka widząc (gdyż noc tak była jasna jak dzień), że jakaś grupa ludzi zbliża się do jego zabudowań, odrzucił od siebie „stena” i wkrótce potem został zastrzelony przez banderowców, którzy podeszli do niego.” Z tego opisu wynika, że nie sądził, że to Ukraińcy…
Po tym zdarzeniu, złożoną w stodole broń przeniesiono w inne miejsce.
Tak opisał zabójstwo Andruchowicza jego dowódca.

2. Ustne wspomnienia bliskich i znajomych
Potomni na podstawie opowieści rodziny twierdzą, że tego nie zrobili Ukraińcy, bo by zabili wszystkich Polaków, a nie tylko Jana Andruchowicza. Odnosząc się do wspomnień Szczepana Bedryja związanych ze śmiercią Andruchowicza mówią, że napisał to, co chciał. Tak jak jemu pasowało…
Jan Andruchowicz dostał postrzał od strony ucha, że drugim mu kula wyszła. Zabójstwo widział Besz, członek rodziny, który w nocy przebywał u Jana Andruchowicza. Gdyby zabili Andruchowicza Ukraińcy, to zginąłby i on. W związku z tym rodzina wiedziała, kto to zrobił, ale nigdy się nie zemściła.
Według nich zabójstwa dokonali Bedryj i Nawankiewicz. Przyszli nocą pod jego dom, gdy Jan Andruchowicz pilnował zrzutu schowanego w stodole i tam go zabili. Nad ranem, obecny na miejscu członek rodziny jego ciało pod dom ściągnął, żeby psy nie zbezcześciły jego zwłok. Obudził żonę Andruchowicza i ona uciekła do swoich rodziców, rodziny Tołpa. Rano o śmierci dowiedzieli się rodzice jej męża.
Nie było żadnej walki i strzelaniny. Żeby zwalić winę na Ukraińców pomazano liście w sadzie krwią Andruchowicza, pozorując walkę. Do rana wywieziono cały zrzut ze stodoły Andruchowicza. Tylko potem były ślady na polu od koni i wozu.
W Henrykówce był akurat na posłudze ksiądz, prawdopodobnie z Wołczuch. Gdy dowiedział się o zabójstwie Andruchowicza, uciekł motorem ze wsi.
W dniu zabójstwa Andruchowicza blisko stali Niemcy. Widoczny był już popłoch, bo to koniec wojny już był blisko. Po zabójstwie, jego ojciec Jakub dał łapówkę Niemcom, by zbadali krew znajdującą się na liściach drzew. Okazało się, że liście wiśni w ogrodzie pomazane zostały krwią Jana Andruchowicza.
Wojna się kończyła, Niemcy nie chcieli, żeby zostali obciążeni zabójstwem. Rano cała kolumna niemiecka wycofała się na zachód.
Gdy Jan Andruchowicz przeprowadził się do Henrykówki, często odwiedzała go siostra Rozalia zamieszkująca w Dolinianach. Gdy ją odprowadzał, to siadali sobie na miedzy i jeszcze rozmawiali. Jednego razu on powiedział do jej tak: ,,Pamiętaj, jak mi się coś stanie, to na nikogo nie narzekaj, jak na Czopka” – a tak nazywali ludzie Szczepana Bedryja.
Rodzina po dziś dzień nie wie, dlaczego go zastrzelono.
———————————————————————————————————————————————
Sprawę jego zabójstwa wyjaśniała Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu w ramach prowadzonego śledztwa nr S. 73/02/Zi w sprawie zbrodni ludobójstwa popełnionej w okresie od września 1939 r. do 1945 r. przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach narodowości polskiej – mieszkańcach byłego pow. Gródek Jagielloński, województwo lwowskie – tj. o przestępstwo ludobójstwa z art. 118 §1k.k. i inne.
Z wypowiedzi prokuratora prowadzącego śledztwo wynika, że w wyniku zgromadzonych dowodów zbrodni dokonali Ukraińcy, podobnie jak w przypadku Józefa Łobodźca i Anny Sabat.
Ponadto trzeba dodać, że ksiądz Czesław Wehrstein w księdze zgonów zamieścił wzmiankę „zastrzelony przez Ukraińców”.
———————————————————————————————————————————————
A jak było naprawdę? Nie sposób jednoznacznie ocenić. Okoliczności jego śmierci przedstawione w powyższych wspomnieniach są tak skrajne, że nie sposób odnieść się do nich w sposób jednoznaczny.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *