Przejdź do treści

zwyczaje i zabawy weselne we wsi

  • przez

1. Obrzęd weselny według Oskara Kolberga
Dzięki Oskarowi Kolbergowi zachował się opis zwyczajów weselnych wsi Doliniany. Opisany został w tomie 1 dzieła pod nazwą „Ruś Czerwona”.
Zgodnie z jego zapisami, państwo młodzi zapraszali starostę i starościnę, swatów, drużbę, bojarów (posłańców), jeździli z nimi: chorąży z chorągwią, za nim wołczy (łowczy), dalej starostowie dyszlowi (woźnicy pana młodego i panny młodej).

Wołczy w Dolinianach był obdartym i brudnym błaznem, robiącym figle i kradnącym np. kury, naczynia. Ubierał się w pałasz oraz w pióro na kapelusz, ale  za stołem zasiadał czysty.
Dzień przed weselem, w piątek panna młoda z drużką szły po barwinek na wianki i plotły je wieczorem w towarzystwie dziewcząt u niej w domu. Następnie panna młoda myła się, a potem razem  z dziewczętami jadły chleb z solą ze względu na dzień postny i śpiewały. Rozczesywały jej włosy. Podczas tego przygotowywania pan młody ze swoim orszakiem mogli być obecni jako goście.
W sobotę rano drużba szła grać pod oknami staroście, swatom i chorążemu, zabierając ich wszystkich do pana młodego.
W tym dniu państwo młodzi szli do spowiedzi a potem wracali do domu. Pannę młodą ubierano w wianek i razem z panem młodym konno obchodzili wieś, zapraszając na wesele razem ze swoimi drużbami. Pan młody miał na prawej ręce powyżej dłoni uwiązaną lekko chustkę wiszącą, czerwoną przewiązaną harasówką (tasiemką) i nahajką w ręce.
Obydwoje stukając w drzwi, wołali „prosymo waszeci”. Gospodarze otwierali okna i dziękowali, jednocześnie zapraszając do chat. Tam częstowali wódką i chlebem. Państwo młodzi prosili o błogosławieństwo i zapraszali na wesele wymawiając słowa: „Prosymo w nedilu na wesila, w ponediłok na drużczyny, prosymo o błogosławieństwo”.
W tym samym czasie w domu pana młodego pieczono korowaj (weselne ciasto w kształcie pieroga z mąki pszennej). Do tego ciasta wtykano rózgę (kij o trzech samorodnych gałązkach, owinięty barwinkiem, owsem i kaliną, zakończony trzema jabłkami), natomiast w domu panny młodej – tylko osuchy (kołacze) oraz małe huski (?).
W sobotę wieczorem schodzili się goście, osobno do pana młodego i osobno do panny młodej. U panny młodej grała osobna muzyka, w której miejsce w niedzielę zaczynała grać muzyka pana młodego. Tego dnia w obu domach spożywano wieczerzę.
W nocy z soboty na niedzielę szło do pana młodego od sześciu do dwunastu posłańców zwanych bojarami albo prydanciwami z darami od panny młodej – ślubną koszulą z czerwonymi wstążkami przy kołnierzu i przy rękawach, złożoną w chustkę i ubraną w bukiecik z barwinkiem.
Domownicy udawali, że nie chcą przyjąć podarunku. Wykręcali się różnymi powodami, a starosta odsyłał bojarów gdzie indziej. Na koniec ci posłańcy odzywali się, że oni są wojskiem, więc i tak wejdą.  Wtedy otwierano drzwi.
Rano w niedzielę zdejmowano pannie młodej wianek i zawiązywano głowę zawiciem, do którego przypinano z przodu wianek. Pan młody przybywał w tym czasie ze swym starostą, bojarami i muzyką. Zsiadał z konia zarzucał chustkę lub nahajkę przez konia, po czym darował tę chustkę matce lub siostrze.
Starościna i swatka przywoziły korowaj na wozie. Na miejscu drużba na głowie przynosiła go do domu i kładła na środku stołu.
Panna młoda wówczas opierała głowę na dwóch bochenkach chleba, leżących przed nią na chustce na stole, a dwóch kozaków z pałkami lub kądziołkami pilnowało ją.
Starosta targując się, wykupywał pannę młodą od kozaków, a starościna dawała pachołkom huski. Kozaki zwykle mówili, że „Hanusi u matinki beczkę soli zjadła, staw wody wypiła, na sto łokci płótna naprzędła”, więc dlaczego tak tanio mieli oddać?
Po dobiciu targu, bojarowie przepędzali kozaków nahajkami. Ci jeszcze stawiali opór  poprzez np. branie między palce szpilek, celem ukłucia z nienacka tych, którzy się z nimi witali.
Pan młody podnosił głowę panny młodej, odrywając ją od chleba. Chwytał za połę drużbę, która oprowadzała go trzy razy dookoła stołu. Następnie odbierał od rodziców błogosławieństwo, trzy razy schylając się do nóg.
Do ślubu panna młoda siadała na długi wóz drabiniasty z drużką i swatami, który na koniu powoził starosta dyszlowy. Na drugim wozie siedzieli starostowie. Pan młody z drużbą i poddrużbami siadali na konie.
Po ślubie całe wesele zbierało się w karczmie, gdzie do wieczora bawili się, jedząc i pijąc. Swatki dawały swoje pierogi, a panna młoda przekazywała swoje, ponadto kupowali dodatkowy od Żyda.
Po zakończeniu zabawy udawali się do jej chaty na wieczerzę, gdzie dzielono się korowajem. Siadano za stołem, na który kładziono kapustę, rosół, kaszę namaczaną w rosole, mięso, pierogi i kaszę jaglaną w mleku.
Po zakończeniu posiłku, dziękowańcy (starostowie, chorąży i drużba) dziękowali w imieniu pana młodego za pannę młodą. Wówczas starościna i swatka podrywały ich, a starostów i parobków próbowały ogolić, obmazując ich gliną.
Nad ranem w poniedziałek wszyscy szli do pana młodego, gdzie przyjmowała ich w drzwiach w wywróconym do góry wełną kożuchu świekra (prawidłowa nazwa teściowej panny młodej). Dróżka częstowała drużczynami (pierogami ze śmietaną). Po poczęstunku rozpoczynała się zabawa, która trwała do wieczora.
Po niej następowały pokładziny (stosunek płciowy małżonków w obecności świadków). Po nich pokazywano odzież panny młodej, splamionej krwią, będącej dowodem jej dziewictwa. Od tej chwili małżeństwo uznawano za zawarte.
We wtorek rano swatki kładły na głowę panny młodej czepiec i zawijały go, a na zawiciu przypinały wianek. Drużba do oczepin trzymała pannę młodą na swych kolanach, by po oczepinach zaprowadzić ją do tańca.
Pan młody musiał wykupywać ją wódką i pieniędzmi. Następnie panna młoda tańczyła z każdym, za co odbierała podarunki po kilka groszy.
Po zabawie panna młoda ze swatami jechali na wywód (błogosławieństwo oczyszczające od księdza po weselu) do cerkwi a wianek składali za ołtarzem.
Tyle o samych Dolinianach pisał Oskar Kolberg.

2. Obrzęd weselny według Karola Falkiewicza
Obrzęd weselny powiatu gródeckiego, do którego przynależały Doliniany wydał nakładem Gródeckiej Rady Powiatowej za marszałkostwa Adolfa Brunickiego w roku 1896 Karol Falkiewicz. Jak stwierdzał były one podobne w całym powiecie.
Głównymi osobami przy obrzędzie weselnym  byli pan młody i panna młoda, drużbowie i drużki, poddrużbowie i poddrużki, dwoje starostów i dwoje swatów z żonami, posłańcy z chorążym (ich dowódcą), który nosił chorągiewkę przed orszakiem weselnym. Chorągiewka to był kij z pękiem kłosów i zieleni z dzwonkiem na końcu.
Wesele rozpoczynało się dzień przed ślubem zaproszeniem przez pannę młodą dziewcząt na plecenie wieńca. Polegało to na układaniu kwiatów i barwinka w równianki, a wiła wianek osoba, która najlepiej umiała to robić, kobieta zamężna. Podczas pracy dziewczęta śpiewały:

1. A tam w lisi berezeńka,
Popid niu dorożeńka.
Powidaj, powidaj berezeńku,
Chto doptaw dorożeńku?
„Doptała jei (np.) Maryseńka
„Biłeńkimy nożeńkamy
„Z swoimy drużeńkamy:
„Chodyła po barwinok,
„A wse sobi na winok.

2. Tisz sia maleńko mnoju,
Sławońkum ty zrobyła,
Winok tym donosyła.
Za mnow chłopci chodyły,
Darunki nosyły:
Ja darunkiw ne brała,
Ino w winku hulała.

3. Błahosłowy Boże i ty ridna matinońko
Winońky zaplitaty, wesile zaczynaty.
Mowyt, matinka, mowyt:
Naj tia Boh błahosłowyt
I Bożaja Maty,
Wesile zaczynaty.

4. Bodaj sia toj haj rozwyw,
Szczo nam ziłeńko zrodyw,
Szczo w liti ne wsychaje,
A w zymi ne zmerzaje.

5. Błahosłowy bateńko
Riwnaty barwineńku
(np.) Maryseńci na winońku.
Mowyt mateńko, mowyt:
Naj tia Boh błahosłowyt
I Bożaja Maty,
Kosońki rozplitaty.

6. Płeła (np.) Maryseńka winońku
Z zełenoho barwinońku,
A w samu seredynu
Kłała ćwit i kałynu.
Płeła, płeła, pereplitała,
W seredynu łystki kłała.

7. Jest w lisi sosna
Try lita rosła:
Uczysia, Maryseńko roboty!
– Jeszcze tia ne wziaw
Mołod’ (np.) Iwan
Wże tia sia bere byty!
– Naj sia bere, abo ne bere;
Ne bude win mene byty.
Maju ja ridnu mateńku:
Bude Mia boronyty.

Panna młoda w czasie plecenia wianka siedziała w komorze i zwykle płakała. Po jego upleceniu dziewczęta śpiewały:

Pokotyła winońku po stoli
Swojij matenei w pokłony
Z kwitońkamy, jahodońkamy
I dribnymy słezońkamy.

Jeśli panna młoda była sierotą to dziewczęta jej śpiewały:

Mij zełenyj barwinońku
Sadyłam tia w horodońku;
Sadyłam tia, pidływałam,
Bom sia wincia spodiwała.

Gdy wieniec by gotowy, przychodził pan młody z drużbami, a dziewczęta śpiewały:

Kiń (rzuć) zianiu hroszi w wineć
Ta na zełenyj czypeć.
Prystupaj do tysowoho stoła
Ta wykup sy winoczok
Z meży krasnych diwoczok.
Bo jak sy ne wykupysz
To my ho zastawymo,
Horiwki prynesemo;
Bo my sobi zarobyły,
Szczobyśmo sia napyły.

Pan młody wrzucał do wieńca pieniądz i stawiał wódkę, a matka panny młodej przynosiła pieróg i śmietanę.
Po posiłku wyprowadzano pannę młodą z komory, sadzano na poduszce i wplatano wieniec we włosy i śpiewano:

Nyzeńko sia Marysieńka kłaniaje
Jak otciu tak mateńci,
Wsij swojej rodynońci.
Pochyłoje derewo: kałyna,
Nyzeńko sia Marysieńka kłaniaje,
Naj ju Boh błahosłowlaje.

Sierocie śpiewano:

Zahrajte my muzyczeńki,
Bo ja maju żal tiażeńkij;
Bo ja żałeńko maju
Szczo bateńka (maleńki) ne maju.

Panna młoda kłaniała się wszystkim po trzykroć, prosiła o błogosławieństwo słowami: „Pokropy mia bateńko w szczasływu dorohu”. Otrzymywała je słowami: „Naj tia Boh błahosłowyt szczaśtiem, zdorowlem i dobrym doribkom, szczo sy w Boha żadajesz”.
Dziewczęta śpiewały przy tym:

Pokropy nas matiońko
Jordańskoju wodoju,
Dobroju dołeńkoju:
Na seło wychodyty,
Rodynońku sprosyty.

Następnie rozchodzili się. Panna młoda z drużkami, a pan młody z drużbami szli zapraszać na wesele. Podczas odejścia, kropiła ich matka święconą wodą.
Pan młody szedł z jednej strony ulicy a pani młoda z drugiej. Pan młody kłaniał się trzykrotnie wszystkim w chacie, mówiąc „Proszu Waszeti o błahosłoweństwo!” W niektórych miejscowościach całowano także nogi i ręce.
W darze panna młoda otrzymywała motek lnu lub przędziwa, który niosły drużki.
W tym czasie przy pieczeniu korowaja przez domatorkę śpiewano:

Jaraja pszeniczeńka
Sim lit w stozi (stożku) stojała
Korowaja czekała.
Wyłomały sia woły z obory,
Pszenyczeńku rozjiły;
Rozjiły, rozmykały
Korowaja ne czekały.
 Korowaja para
Po prypiczku skakała,
Do pieca zazyrała:
Czy wełyke tam misto,
Czy wlize sia tam tisto?

Powróciwszy do domu, panna młoda śpiewała razem z drużkami przed progiem:

Wsio seło my obchodyły,
Rodynońku sprosyły:
Błyżku i dałeku
Małeńku i wełyku.
Wsiom seło obchodyła
Słezońki nihde ne upustyła.
Jak pryjszłam na swoju dworońku
Słezamym sia obmyła.
 Wyjdy do nas matinońko
Z pownoju baryłońkow
Wyjdy, wyjdy w kożusi
W czerewyczki obuj sia.
Wyjdy, wyjdy kosmata:
Szczoby buła bohata.

Matka wychodziła w wywróconym wełną na wierzch kożuchu z butelką wódki i dwoma bochenkami chleba. Chleb kładła na głowie pannie młodej i piła do niej wódkę, wylewając niedopitą część poza siebie. Następnie matka zdejmowała z siebie kożuch i kładła go w sieni wełną do góry, a panna młoda po nim wchodziła do izby.
Pan młody zapraszając gości, wchodził do chaty w kapeluszu lub czapce na głowie. Drużba zdejmowała mu nakrycie głowy, a on kłaniając się mówił: „Prosyły was tatunio i mamunia i my was prosymo na wesile”.
Panna młoda z chlebem na głowie wchodziła do izby prosto za stół, a brat podawał jej jeden koniec chustki, sam trzymając drugi i tak oprowadzał ją trzy razy naokoło stołu, a obecni w izbie śpiewali:

Podaj, brateńko, do ruczeńki, chustońku
I dobru dołeńku.
Zawedy brateńku
Za stił sestrońku,
Szczoby twoja sestrońka
Za porohom ne strojała,
Na tebe ne czekała.

Panna młoda zasiadała za stołem, zdejmowała chleb z głowy, całowała go i piła wódkę do brata, a ten po wypiciu odchodził, przechodząc przez stół. Matka stawiała przed panną młodą talerz, do którego rodzice kładli pieniądze. Wtedy obecni śpiewali:

(np.) Marysyna matinońka
Po świtłycy chodyła,
Bili ruki łomyła:
Daw ty Boh doczekaty
Swoje dytia wytaty!

Po odśpiewaniu wszyscy obecni witali się z panną młodą po kolei, kładąc na ten talerz pieniądze, mówiąc: „Wytaju tia szczaśtiem i zdorowlem, szczobyś sia dorobyła chliba, soły i wsioho dobroho”. Panna młoda częstowała każdego wódką, a obecni wtedy śpiewali:

Wid stoła do poroha
Wydoptana doroha:
Diwońki ju wydoptały,
Jak Maryseńku (np.) wytały.
Wytajte mia lude,
Bo rodyna ne bude:
Rodyna na Podilu,
Ne znaje o wesilu.
Ne z wełykim darom
No z rozbytym talarom.
Jak ja sia zapomożu,
To wam nahorodżu.
 Sorom, (wstyd) di wońki, sorom:
Ne stijte za porohom
Do stoła prystupajte,
Maryseńku prywytajte.

Następnie panna młoda wysyłała do pana młodego posłańców z podarunkami dla niego i jego rodziny. Przyszłemu mężowi a także jego ojcu wysyłała uszyte przez siebie koszule, panu młodemu także kwiaty i wstążki; jego rodzinie chustki, wstążki i kwiaty. Na odchodne posłańcy śpiewali:

(Panna młoda) Hde sia bratia zbyrajete,
Szczo konyki sidłajete?(pytała niby panna młoda)
(Odpowiedź) Znajesz, Maryseńku, znajesz,
Hde nas wysyłajesz!
Do Boha z koronkoju
Do Iwana (np.) z koszułeńkoju.
Koszułeńka szowkowa (jedwabna)
Jeszcze ne buła hotowa,
Szczo jeji szyła Maryseńka
W orichowij świtłońci
Pry woskowij świczeczci
Toneńkimy nytońkamy
Biłeńkimy ruczeńkamy.
 Misiacy, jarużeńku!
Oświty nam dorożeńku,
Szczobyśmo ne zbłudyły
Koszułeńki ne zhubyły.
Koszułeńka szowkowa
Jeszcze ne buła hotowa i.t.d.

Pan młody przyjmował posłańców, uzupełniając nimi swoich bojarów.
Bojarami zwano gości, zaproszonych na wesele przez pana młodego. Byli wśród nich dwaj starostowie, chorąży, marszałek, jeden drużba i poddrużba, strzelec, lekarz, kowal i pisarz. Ci ostatni mieli rozweselać gości figlami.
Pisarz wywoływał do stołu najpierw starostów, potem ich żony, swatów i swatki, dalej chorążego, marszałka itd. Gdy wszyscy zasiedli za stołem, wołał domatorkę (kobietę gotującą na weselu), by podawała potrawy. Zabawy, tak jak u pana młodego, tak i u panny młodej trwała całą noc.
[W kilku wsiach powiatu gródeckiego był inny zwyczaj. Pan młody otrzymawszy podarunki, wsiadał na konia i jechał do panny młodej. Witał się z nią na koniu, pił wódkę i odjeżdżał. Po chwili wracał pieszo i zabawa odbywała się już tylko u panny młodej.]
Na drugi dzień przychodził pan młody ze swoją drużyną i wybierali się razem do ślubu. Śpiewali przy tym:

Wybyrajmo sia ran,
Szczoby nam ślubeć dano.
Jak sia rano ne zberemo,
To ślubu ne woźmemo.
Ne ma Jegomośtia doma
Pojichały do Lwowa:
Kluczyki kupowaty,
Cerkwońku widmykaty.

Poddrużba niosła dla księdza korowaj przy muzyce. Bojarowie z posłańcami przodem sunęli w podskokach, wyśpiewując.
Podczas powrotu ze ślubu śpiewano:

Podiakujmo ksiondzońkowy
Jak ridnomu bateńkowy,
Szczo ony nam ślubem dały
Niczoho wid nas ne wziały,
Łysz odnoho zołotoho
Wid pana mołodoho.

Przed chatą po powrocie śpiewano:

  1. Wyjdy do nas matinońku,
    Bo na nas metil mete
    I dribnyj doszczyk ide
    Na sukni dorohi,
    Na bojary mołodi.
  2. Radujsia bateńku
    Wziało ślub dytynońko.
    Szczośmo chotiły, zrobyły:
    Z pyroha warenyciu
    A z Maryseńki mołodyciu.
  3. Raduj sia mateńko
    Wziało ślub dytynońko
    Jak odnoje tak druhoje
    Wse to waszi oboje.
    4.
    Wyjdy, wyjdy w kożusi
    W czerewyki obuj sia
    W czerewyki nowi
    W pidkowy zołoti.
    Wyjdy maty kosmata,
    Szczoby buła bohata

Panna młoda wszedłwszy do chaty, siadała za stołem i kładła głowę na chleb; obok niej siadali dwaj kozacy i zabraniali panu młodemu dostępu do niej, śpiewając:

Ne daj sia, kozacze, zdradyty:
Twoja sestrońka dorohaja,
Kosońka zołotaja.

Swatowie dawali kozakom po dwie bułki i butelkę wódki, śpiewając:

Tycha w Dunaju woda
Wże z kozakamy zhoda.

Kozacy ustępowali, a pan młody siadał koło panny młodej. Podnosiła ona głowę, a goście śpiewali:

Zachodiat nas wisty:
Choczut nam daty jisty
Z perciamy, szafranamy,
Z riżnymy prysmakamy;
Kapusta z mukoju
Ta ne ide nam rukoju;
A borszcz prepałenyj;
Połetuiw, jak szałenyj;
A pyrożeńki i kasza
To potrawońka nasza.

Zasiadali wszyscy do stołu i po jedzeniu śpiewano:

Na szczo nam buły stoły
Wsi tysowi.
Wstupyw Chrystos
Szczo postanowyw
Toj stan małżeńskij.
Wstańmo, bojare, wstańmo
Podiakujmo nasampered
Hospodu Bohu, hospodarewy,
Hospodynońci i kucharońci
Za dobryj źyt’.

Wieczorem odprowadzano pannę młodą do pana młodego. Wówczas śpiewano:

Diakujemo ty matynońko
Za twoje wychowanie;
Szczo wy nam wychowały;
Do dobrych ludej dały.

Na odchodne drużba harapem (batem myśliwskim) a chorąży laską tłukli na odchodne, stojący na półce garnek z popiołem. Drużba niosła dla panny młodej kądziel (pęk włókien do przędzenia), wrzeciono (narzędzie do przędzenia) i pralnik (drewniana łopatka do wybijania bielizny podczas prania). Pannie młodej kładziono na głowę bałeć (4 miary białego cienkiego płótna) i śpiewano:

(goście) Zdojmy z newistky bałeć
I pijdy z neju w taneć
(matka) Wże Ne budu robyty,
Budu mała w czym chodyty,
Bo ja sia toho doczekała,
Szczo newistka mia prybrała.

Następnie odbywało się przy śpiewie przywitanie panny młodej w domu rodziców:

Prystupaj matiońko
Do tysowoho stołu:
Prywytaj newistońku
Ta newełykim darom
Ino czerwonym talarom.

Po śpiewie sadzano pannę młodą na kolanach pana młodego, rozplatając jej włosy i zakładano na głowę jej czepiec. Młoda odrzucała czepiec trzy razy w stronę okna. Za trzecim razem drużba łapał czepiec i uciekał. Pan młody gonił drużbę i czepiec musiał wykupić wódką. Po założeniu czepca, drużba porywał pannę młodą i uciekał. Pan młody doganiał drużbę, odbierał żonę, a drużba za karę opłacał się wódką.
Przy oczepinach śpiewano:

Czesze Maryseńka dolu (włosy u mężatki)
Stojaczy nad wodoju;
Płyń doły z wodoju,
Ja mołoda za toboju.


Piszła Maryseńka na dwir,
Ułomyła sy hiłeiu (gałązkę)
Z kałynowoho ćwitu.
Prynesła do świtłońki
Dla krasnoi diwońki.
Zakłykała bateńka:
Czy budu ja takaja,
Jak kałynońka taja?
Budesz, Maryseńko, budesz,
Doki pry mni budesz?
Jak wid mene widijdesz,
Spade krasońka z tebe
Z łyczka rumianoho
Z tiłeńka biłeńkoho.

Maryseńka sia zdumiła,
Hde jej kosońka sia diła:
Zwynuła sia w kłuboczok
Pid zełenyj ruboczok.

Wij, witre dorowu
Rozwyń kosońku moju!
Czejże mateńka uczuje,
Czej mene pożałuje.
Czuje, mateńka, czuje,
Takoj tia ne żałuje:
Ne budu tia żałowaty,
Ne chotiłaś mia słuchaty;
Posłuchałaś korołeńka,
Mołodoho (np.) Iwaseńka.

Po oczepinach szła panna młoda do wywodu pośród śpiewu:

Na wywid idemo
Wid pana mołodoho,
Bo my służeńki jeho.
My mu budem służyty
Win nam bude płatyty.

Wieczorem po wywodzie odbywała się zabawa u swatek, zwana swaszyny.
U bogatszych odbywała się jeszcze jedna – na drugi, trzeci dzień, a czasem i tydzień po weselu, zwana susidyny.  Była to zabawa u panny młodej, która rozpoczynała się od tego, że każdy z zaproszonych mężczyzn tańczył krótko z panną młodą, a potem sadzał ją i rzucał w podołek (zgłębienie w sukni podczas siadania) pieniądze, czasem przy muzyce również. Nazywano to peretanciowujut tanci. Po tańcach następowała wieczerza.
Tyle o zwyczajach w sposób bardziej szczegółowo całego powiatu gródeckiego pisał Karol Falkiewicz.

Opisany powyżej zwyczaj weselny ziemi gródeckiej w tym i Dolinian zanikł. Trzeba jednak przyznać, że dzięki Oskarowi Kolbergowi oraz Karolowi Falkiewiczowi, jest możliwe jego odtworzenie lub nawet przywrócenie.
Być może nawet najstarsi, urodzeni jeszcze przed pożogą wojenną, byli mieszkańcy powiatu gródeckiego pamiętają z opowiadań rodziców i dziadków jak wyglądały te obrzędy.

 

wesele Anny Bedryj i Wojciecha Andruchowicza.jpgwesele Anny Bedryj i Wojciecha Andruchowicza

 

Karol Falkiewicz – Monografia powiatu gródeckiego (zwyczaje weselne)
Oscar Kolberg – Ruś Czerwona – zwyczaje weselne ze wsi Doliniany

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *